• Dziś 10°/8°
  • Jutro 13°/8°
Wiadomości

Wielki Gorzów Wielkopolski. Miałem sen…

4 grudnia 2023, 10:05, Robert Trębowicz
Miałem sen… Od strony Paradyża powracała miejska delegacja. Jechali koleją. Lubuskim szynobusem wielkości kartonu po butach, nazwanym imieniem Elżbiety Anny Pierwszej. Silnik ledwo rzęził. Kolejowym„żelazkiem” rzucało po krzywych torach, zaliczając kolejne minuty opóźnienia. Delegacji przewodniczył dzielny obrońca lubuskiej przyszłości naszego "wielkopolskiego" miasta - prezydent Jacek Wójcicki. Jak hetman wielki koronny, w ręku dzierżył nowy herb miasta: wielkopolskiego orła trzymającego w szponach dwie brakujące wskazówki do zegara na tle płonącej katedry.

Na placu katedralnym delegacji oczekiwała grupa rodowitych Wielkopolan tej ziemi, którzy jak większość z nas przybyli tu z kresów wschodnich dawnej Rzeczypospolitej. W międzyczasie mit ojców założycieli miasta, pierwszych kolejarzy z Wągrowca, przekształcił się w kult godny Romulusa (założyciela Rzymu). W naszej wersji poprawionej historii wągrowieckich kolejarzy nie karmiła jednak wilczyca, a zabużańska krowa Mućka.

W tym samym czasie przed miejskim archiwum płonęło ognisko. Przy skocznej muzyce wielkopolskiej kapeli ludowej puszczano z dymem dawne nowomarchijskie księgi. Ku uciesze gawiedzi czyniono to, by wymazać z kart historii wszystko to, co nie było wystarczająco wielkopolskie. Brandenburski orzeł z tobołkiem na skrzydłach wędrował w kierunku miejskich rogatek. Pakował się w pośpiechu nie mniejszym niż funkcjonariusze propagandy publicznej telewizji, by sam nie skończyć na stosie. 

Miasto rozkwitało, jak na wielki Gorzów Wielkopolski przystało. W centrum hucznie przecinano wstęgi na publicznych sraczykach, piętnasty raz przekładano krzywe płyty przed miejskim ratuszem, a grupa budowlańców maskowała „trytytkami” nowe fuszerki przed oficjalnym odbiorem kolejnej inwestycji.

Obudziłem się z przerażeniem. Dalszą część poranka zastanawiałem się, gdzie tak właściwie przyszło mi żyć. Nowa Marchia? Ziemia Lubuska? Wielkopolska? Separatystyczna Delegatura Wielkopolski na Ziemi Lubuskiej?  Brak tożsamości miejsca, a tą próbujemy tworzyć po 1945 roku na siłę od nowa, często prowadzi do absurdów. Oby nie skończyło się zbiorowym rozdwojeniem jaźni i kolejną kłótnią dwóch plemion: „Lubuskich Wielkopolan” oraz pragmatycznie myślących mieszkańców, którzy chcą jedynie uprościć nazwę miasta do formy faktycznie funkcjonującej. 

Mój sen biorę odważnie na klatę. Nawet jeśli część „wielkopolskich” mieszkańców Gorzowa postanowi spalić autora na stosie. Na obecne mrozy, jak znalazł. Zapałki dorzucę od siebie. Warto być wyrazistym, czego niektórym gorzowskim radnym (politykom) życzę!


Podziel się

Komentarze


Zobacz także

Imprezy


Pozostałe wiadomości