Grozili ratownikom medycznym i policjantom. Dwóch mężczyzn z Gorzowa stanie przed sądem

fot. Anna Kluwak

Dwaj mężczyźni z domu prowadzonego przez Stowarzyszenie Pomocy Bliźniemu im. Brata Krystyna w Gorzowie grozili śmiercią ratownikom i policjantom. Akt oskarżenia w tej sprawie trafił właśnie do sądu.

Międzyrzecz: Awantura z ratownikami medycznymi i policją

41-letni Łukasz B. i 66-letni Stanisław M., mieszkańcy placówki prowadzonej przez Stowarzyszenie Pomocy Bliźniemu im. Brata Krystyna przy ul. Słonecznej w Gorzowie, grozili śmiercią i obrażali ratowników medycznych oraz policjantów podczas interwencji w Międzyrzeczu.

Wszystko wydarzyło się 13 września na terenie szpitala w Międzyrzeczu. - 41-letni Łukasz B. i 66-letni Stanisław M., mieszkańcy gorzowskiego domu prowadzonego przez Stowarzyszenie Pomocy Bliźniemu im. Brata Krystyna zostali oskarżeni o czyny o charakterze chuligańskim na szkodę trojga funkcjonariuszy policji oraz dwóch ratowników medycznych udzielających pomocy medycznej na miejscu zdarzenia oraz w Szpitalu Miejskim w Międzyrzeczu. Mężczyźni dopuścili się tego publicznie i bez powodu - mówi prokurator Mariola Wojciechowska-Grześkowiak, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Gorzowie.

Grozili policjantom i ratownikom medycznym pozbawieniem życia. Akt oskarżenia trafił do sądu

Prokurator Rejonowy w Międzyrzeczu skierował akt oskarżenia do Sądu Rejonowego w Międzyrzeczu. Oskarżeni usłyszeli zarzuty dotyczące gróźb karalnych oraz znieważenia funkcjonariusza publicznego.

Zachowanie obu mężczyzn zostało zakwalifikowane jako czyny chuligańskie z rażącym lekceważeniem porządku prawnego. Poszkodowanych zostało troje policjantów i dwóch ratowników medycznych. 41-letniemu Łukaszowi B. i 66-letniemu Stanisławowi M. grozi do 3 lat więzienia.

Prokuratura: Obrażanie służb to przestępstwo

- Ratownicy medyczni oraz funkcjonariusze policji są objęci ochroną prawną funkcjonariusza publicznego. Oznacza to, że obrażanie, znieważanie czy atakowanie ich podczas wykonywania obowiązków służbowych jest przestępstwem i będzie skutkować poważnymi konsekwencjami prawnymi - podkreśla prokurator Mariola Wojciechowska-Grześkowiak.