• Dziś /-2°
  • Jutro /-1°
Wiadomości

Ofiara czy kat? Jak to było z Katarzyną Jancarz

10 stycznia 2015, 16:20, mk
fot. Marcin Kluwak
Jest późny, sobotni wieczór. W jednej z sal w gorzowskim hotelu Mieszko trwa w najlepsze tradycyjny Bal Sportu. Niecałe dwa kilometry dalej, w jednej z wilii przy Chodkiewicza rozgrywa się dramat. Następnego dnia o śmierci Edwarda Jancarza wie już cały Gorzów i cały świat.

To było 23 lata temu. Dokładnie 11 stycznia 1992 roku. Dość dawno, aby zapomnieć w jakich okolicznościach doszło do tej tragedii. Jednak sprawa śmierci Edwarda Jancarza i jego kata – Katarzyny Jancarz wciąż budzi ogromne emocje. Szczególnie na stadionie, który został nazwany imieniem zamordowanego żużlowca. Szczególnie podczas derbów, gdy zielonogórscy kibice hołubią zabójczynię.

Dwa światy Jancarza

Ten pierwszy – wspaniały o którym chcemy pamiętać. Edward Jancarz to niewątpliwie jeden z najwybitniejszych polskich sportowców, brązowy medalista Indywidualnych Mistrzostw Świata w Goeteborgu, drużynowy mistrz świata, siedmiokrotny drużynowy mistrz Polski... Lista sukcesów słynnego Eddiego jest długa. Był wzorem dla młodych żużlowców. W latach 1977-1982 jeździł w barwach londyńskiego Wimbledonu. Tam również był niezwykle popularnym i lubianym żużlowcem. Starty na Wyspach przyniosły mu też ogromny zarobek. To dzięki zarobionym tam funtom kupił ekskluzywny samochód i wybudował willę, która później okazała się miejscem jego śmierci.

Drugi świat Jancarza – ten bardziej mroczny i niechlubny, to świat wódki, ciągłych awantur domowych, zapomnienia. W jednym z artykułów w „Przeglądzie Sportowym” możemy przeczytać, że sam Jancarz wiedział, że życie bez żużla nigdy nie będzie już takie samo. „Skończył się żużel; skończyło się życie” - miał mawiać wicemistrz świata, którego ludzie często spotykali na ulicy pijanego i brudnego.

Początek końca kariery

Prawdziwy zwrot w życiu i karierze Jancarza nastąpił w sierpniowe popołudnie 1984 roku. Wtedy to, podczas towarzyskiego meczu Polska-Włochy doszło do makabrycznego wypadku. Podczas czwartego startu Jancarza dochodzi do karambolu z młodym Włochem Valentino Furlanetto. Uderzony motocyklem Jancarz wylatuje w powietrze i z całym impetem uderza głową w tor. Dodatkowo na Eddiego wpadają sczepione motocykle. Po wypadku Jancarz próbuje wrócić do żużla. Niestety, bez skutku. Wypadek pozostawia ogromny uraz w jego psychice. Jak donosił Przegląd Sportowy, żużlowiec miał tez kłopoty z pamięcią. Po nieudanych próbach, cztery lata po wypadku, w 1988 roku - Jancarz definitywnie kończy przygodę z żużlem. Rozpada się też jego pierwsze małżeństwo.

Zabiła go striptizerka

Swojego przyszłego kata Jancarz poznaje na jednej z suto zakrapianych alkoholem imprez. W kwietniu 1991 roku były żużlowiec Stali Gorzów bierze ślub ze striptizerką – Katarzyną. Sielanka jednak nie trwa długo. Osoby znając bliżej Jancarza twierdzą, że hulanki i swawole trwały w najlepsze. Katarzyna była jego towarzyszką w knajpianych imprezach – czytamy w internetowym wydaniu Przeglądu Sportowego w artykule o damskich bokserach. W krótkich chwilach trzeźwości Jancarz był wspaniałym człowiekiem. Tak przynajmniej twierdzą jego koledzy z toru. - Po wypiciu alkoholu zamieniał się jednak w potwora. Chciał się bić z każdym, kto nawinął mu się pod rękę – czytamy w artykule. Świadkowie twierdzą też, że Katarzyna chciała się ustatkować i z tego powodu dochodziło do wielu głośnych awantur. Podczas jednej z nich wydarzyła się tragedia. Katarzyna Jancarz bierze kuchenny nóż i zadaje śmiertelne ciosy w klatkę piersiową. Prokuratorzy stwierdzili, że była to zbrodnia w afekcie, czyli pozbawienie życia człowieka pod wpływem silnego wzburzenia usprawiedliwionego okolicznościami. Katarzyna nie trafia do więzienia. Zostaje zamknięta w zakładzie psychiatrycznym i po czterech latach wychodzi na wolność. Zamieszkała w jednym z bloków na osiedlu Staszica.

ZOBACZ TEŻ ARTYKUŁ: TO JUŻ DWADZIEŚCIA LAT

Gdzie jest prawda?

Każdego roku, w okolicach 11 stycznia, w wielu czasopismach i na wielu portalach internetowych pojawiają się artykuły dotyczące życia i śmierci Jancarza. Każdy pisze z reguły to, co napisane jest powyżej. Zdarzają się jednak wyjątki, ale to zazwyczaj w komentarzach. Tam wypowiadają się Ci, którzy znali Jancarza, ale też Ci, którzy powtarzają zasłyszane plotki.

Gorzowianin-znajomy” pisze: Pan Edward Jancarz tak się wdał w trening alkoholowy że jak by się ta tragedia nie wydarzył to by po prostu zmarł pod barem.

Bardziej wstrząsające jest wyznanie Łukasza: Z tym nożem było tak że w samoobronie go sobie schowała w sypialni bo się bała jak Edek wrócił nad ranem z imprezki i zaczął zabierać się do oprawy jej osoby nie wytrzymała i zrobiła co zrobiła. Próbowała szukać pomocy w MO z tym że to był Edek ze Staleczki od którego milicjanci brali autografy a jej na odchodne mówili "niech pani idzie spać do rana wytrzeźwieje.

Kolejna wstrząsająca relacja na forum. Były oficer MO pisze: Pragnę poinformować o pewnym zdarzeniu. Pełniłem służbę oficera Dyżurnego w Komendzie Miejskiej Milicji w Zakopanem. Było to na początku roku 1973. Patrol pełniący służbę w nocy zatrzymał do kontroli samochód, którym kierował ś.p. E. Jancarz. Okazało się ze był on w stanie wskazującym na spożycie alkoholu. Osobiście w rozmowie ze mną powiedział ze wypił parę drinków w restauracji na Krupówkach. Prawo jazdy zostało zatrzymane i oddane do dyspozycji ówczesnego Komendanta. Kwalifikowało się to do Kolegium Orzekającego, tyle co pamiętam sprawa została zamieciona pod dywan i E. Jancarz odzyskał swoje prawo jazdy, bez żadnej kary.

Jak było naprawdę, wiedzą tylko Ci, którzy żyli z Jancarzem. Dziś trudno znaleźć pierwszą żonę Jancarza – Halinę. Według pewnych informacji wyprowadziła się ona za granicę. Nie można też namierzyć jego drugiej żony – Katarzyny.

To jeszcze nie koniec historii. Ciąg dalszy nastąpi...


Podziel się

Komentarze


Imprezy


Pozostałe wiadomości